[marggarita75] I już po…

Czas leci niesamowicie. Dopiero czekałam z niecierpliwością na zabieg a dzisiaj już trzecia doba po operacji.

Ale wracając do początku…

Tym razem zarezerwowałam hotel w Cieszynie gdzie spędziłam noc przed operacją. Hotel Wyższa Brama, w którym zarezerwowałam pobyt z dwa tygodnie wcześnie okazał się być zamkniętym z powodu przerwy technologicznej. Po kontakcie z numerem telefonu wywieszonym na kartce na drzwiach hotelu, okazało się że mam podjechać do Hotelu Cieszyńskiego. Szkoda, że zapomniano mnie o tym poinformować.

Rano taksówką pojechałam do szpitala. Koszt 65 zł, nie wiem ile wyniósł by faktyczny kurs bo na taką kwotę dogadałam się z taksówkarzem.

W szpitalu ambulatorium chirurgii plastycznej nadal jest na 3 piętrze natomiast oddział po remoncie znajduje się na poziomie -1.

Opieka nadal super, fajne łóżka na pilota, dwuosobowe sale.

Płatności. Tu są pewne nieścisłości jeśli chodzi o to co pisze doktor a to co okazuje się w szpitalnej kasie. Różnica w kwocie 200 koron, niby niewiele ale akurat miałam wyliczone korony. Potem na konsultacji z doktorem informacja, że stanik pooperacyjny to koszt 1300 koron, a nie 1000 jak było podane w mailu. Wniosek – warto zabezpieczyć większą ilość gotówki, chyba że płaci się kartą, wtedy nie ma problemu. Całkowity koszt zabiegu – lifting piersi plus powiększenie 52500 koron, w przeliczeniu na złotówki wyniosło mnie to 8032 zł.

Przygotowania do zabiegu standardowe jak przy wcześniejszej operacji. Wywiad anestezjologiczny, badania, wreszcie spotkanie z doktorem, przymiarka sizerów i rysunki na ciele. Ustalamy implanty eurosilicone, okrągłe, 450 ml pod gruczoł.

O 15 wyjazd na salę. Tu zaskoczenie. Nie dali mi ” głupiego jasia” i jadę na blok w pełni świadoma. W pewnym momencie nogi mimochodem zaczęły mi drżeć. Uczucie wpuszczanej narkozy nieprzyjemne, zasnęłam chyba z wykrzywioną twarzą.

Po operacji brzucha obudziłam się łagodnie na sali, bez jakichkolwiek nieprzyjemnych doznań. Tym razem tak miło nie było. Chyba mieli problem z przywróceniem mi świadomości bo ocknęło mnie klepanie po twarzy, kilka osób nade mną stało a w nosie miałam rurkę z tlenem. Gdy zażądałam jej natychmiastowego usunięcia, usłyszałam, że dopiero jak się ciśnienie podniesie. Potem mała jazda z wymiotami i ból. Dostałam zastrzyk i zasnęłam.

Co dwie godziny siostra przychodziła wymieniać strzykawki z drenów a ja ze strachem czekałam na moment kiedy zastrzyk przestanie działać i pojawi się osławiony BÓL. Nie doczekałam się. Nie boli mnie ani troszkę. Jedyny raz kiedy wzięłam tabletkę przeciwbólową to drugiej nocy gdy mój kręgosłup dał znać, że nie lubi spania na plecach.

Po pierwszej nocy rano wyciągnięto mi cewnik i wstałam się ogarnąć. Ruch nie sprawiał mi problemu, jedynie było mi trochę słabo przy dłuższym staniu. Przespałam dzień z przerwami, noc i dziś rano zaczęłam się szykować do powrotu do domu.

Zdjęto wreszcie ze mnie znienawidzone pończochy uciskowe, wykąpałam się od pasa w dół, ubrałam i czekałam na ostatnie spotkanie z doktorem. Najbardziej bałam się wyciągania drenów, wspominając wyszarpnięcie ich z brzucha.

Gdy mnie zawołano, pomaszerowałam do gabinetu. Siostra rozcięła bandaże, a ja wpadłam w panikę, że zaraz cyce spadną mi na podłogę. Pośmiały się, że są przyszyte i nie ma powodu do obaw. Położyłam się na kozetce a moim oczom ukazały się dwa sterczące pagórki 🙂

Przyszedł doktor, popytał o samopoczucie i zabrał się za dreny. Poszło bezboleśnie. Ubrano mi stanik, na niego u góry jeszcze uciskowy pas zapobiegający podchodzeniu implantów pod brodę. Koszula na siebie i do domu.

10-go listopada jadę na kontrolę pooperacyjną i dostanę dalsze zalecenia. Teraz mam odpoczywać, nie myć, nie ruszać plastrów, nie ściągać stanika. Mogę na leżąco go czasem odpiąć dla przewietrzenia 🙂

Reasumując, na tą chwilę jestem zaskoczona całkowitym brakiem bólu i doskonałym samopoczuciem w porównaniu z tym co było przy brzuchu. Jestem niemal w pełni sprawna, nie mogę jedynie podnosić rąk. Zobaczymy jak będzie dalej.

20141031_144921-crop 20141031_144938-crop

14 uwag do wpisu “[marggarita75] I już po…

  1. Nooooo żeś zaszalała z rozmiarem 🙂
    Bólu laska już się nie doczekasz jeśli masz włożoną wkładkę pod gruczoł bo boli tylko pod mięsień – więc cię ominęło. Teraz czekam na fotki bez stanika 🙂 Pozdrowionka

  2. Zaszalałam? No nie żartuj, nie wydają mi się jakieś wielkie. Ja nie należę do malutkich babek i klatę mam konkretną. Cudownie, że nie boli bo byłam nastawiona na wielkie cierpienia. Jak się trochę uleżą strzelę fotkę bez stanika

  3. W tym staniku i bokiem wyglądają na BIG. Będę czekać aż zobaczę w całej okazałości- a teraz niech się goją.

  4. Wielkość wkładek nie ma znaczenia bo w każdym ciele nawet te same mogą wyglądać zupełnie inaczej. Ja w sumie miałam tuz przed operacją C przed odchudzaniem E i wróciłam do mojego pierwotnego rozmiaru 🙂

  5. No tak, pod mięśniem implanty tracą na wielkości. Ja też przed operacją miałam C, kiedyś było F. Nie będą takie wielkie, przecież to jest wszystko świeże, opuchnięte. Zejdą niżej i będzie super chociaż ja lubię duże 🙂

  6. Ja to w ogóle jestem jedyny przypadek na milion 🙂 mam dziwny układ klatki piersiowej i jestem bardzo drobna w górnych partiach ciałach czego o dolnych nie można w ogóle powiedzieć :]

  7. Świetnie to wyglada juz teraz ,az zazdroszcze …tez o tum myślę ,moze na jesień 😉 Mysle ze romiar jest ok ,)

  8. Kasiula, marzenia są po to by je spełniać 🙂 Jeśli chodzi o rozmiar to myślę, że będę zadowolona. Nie mogę się doczekać jak rozepnę ten stanik i je sobie pooglądam ale dałam sobie czas do kontroli u doktora 🙂

Dodaj komentarz